Jakie uczucie jest najgorsze? Każdy myśli inaczej. Jedni mówią, że miłość. Inni, że nienawiść. Większość, że samotność. Moim zdaniem, każda grupa ma trochę racji, ale jak dla mnie najgorszym uczuciem jest bezradność.
Wiele lat nie byłam zbyt lubiana w szkole. Zawsze stałam sama na korytarzu, albo byłam gdzieś piątym kołem u wozu. Teraz się zmieniło, ale pomimo tego, że w szkole jest lepiej, to moje życie po za nią się wali. Bardzo ważna dla mnie znajomość (zacznijmy od tego, że nie chodzi mi o relacje damsko-męskie, ale o "przyjaźń") się psuje, a ja potrafię tylko stać bezradnie i się na to patrzeć. Jedyne co mogę, to płakać w poduszkę, wspominać jak to było jeszcze w czasie wakacji, przed nimi i starać się, ale co mi z tego, gdy nie doświadczam tego od drugiej strony? Całe życie się starałam. Zawsze szłam ludziom na rękę, bo chciałam być dla kogoś ważna. W końcu mam dosyć. Chciałabym, aby ktoś o mnie powalczył. Chciałabym poczuć, że komuś na mnie zależy, że ktoś mi ufa jest w stanie zrobić dla mnie naprawdę wiele. I gdy w końcu poczułam to, w małej części, ale jednak, to wszystko się zaczęło walić. Cała znajomość, która w prawdzie z małego żaru rozpaliła się w ogień dosyć nagle, wygasa. Czasami jest dobrze, czuję się jak kiedyś, ale ogólnie nie jest tak kolorowo... I to tempo mnie przeraża.
I to jest właśnie poczucie bezradności. Nie mogę nic zrobić. Chociaż bardzo tego chcę i potrzebuję. Nie mogę nic. Siedzę i płaczę, wiedząc, że to moja wina. Bo może nie potrafiłam być dla niej dobrą przyjaciółką (jeśli chociaż przez pewien okres tak o mnie myślała). Może się na mnie zawodziła. Nie potrafiłam jej pomóc. Nudziłam ją. Nie wystarczająco się starałam. Byłam zbyt nachalna. Zrobiłam sobie zbyt wielką nadzieję... lub po prostu znowu zapomniałam, że jestem na tyle beznadziejna, że WSZYSTKO potrafię popsuć. Nie mam pojęcia. Ale wiem, że to cholernie bardzo boli.
Nie wiem co robić. To mnie wykańcza.
HuczuHucz - Gdyby nie to
Uwierz mi, że ja Ciebie rozumiem. Sama znalazłam się dość już dawno w sytuacji kiedy miałam chłopaka, a moja najlepsza przyjaciółka nie wiem zachowywała się jakby była zazdrosna.. Sama nie rozumiem jak to opisać. Bo z jednej strony chciałam dla nich zawsze dobrze, a z drugiej dla siebie. Ona zaczęła mnie olewać, rozmowy były praktycznie już tylko na temat szkoły. Znalazła sobie bardziej pokrewną duszę. A ja lepiej i szczerzej mogłam porozmawiać z chłopakiem. Oczywiście gdy się rozstaliśmy byłam bardzo samotna. Chociaż relację między mną,a moją przyjaciółką nie były dobre to, gdy dowiedziała się, że nie jesteśmy razem przytuliła mnie. Dałyśmy sobie czas, na spokojnie to odbudować. Byłam tak samo bezradna, irytowało mnie za każdym razem, gdy była wesoła w szkole, rozmawiała ze mną z innymi normalnie, a w domu gdy pisałyśmy była oschła. Wiem jaki to ból, kiedy zostajesz sama jak palec bez nikogo.
OdpowiedzUsuńnigdy nie bylam w takiej sytuacji zeby nikt nie chcial sie ze mna przyjaznic, ja mam wlasnie na odwrot i wiem ze ludzie ze szkoly chca sie tylko zadawac ze mna dla kilku powodow.
OdpowiedzUsuńwiem ze ciezko jest znalezc prawdziwa przyjaciolke. Ja niedawno taka znalazlam.
mam nadzieje ze ulozy sie z twoja przyjaciolka. trzymam kciuki.
przepraszam za brak polskich znakow nie chce przelaczac mi sie na polska klawiature.
Przechodziłam przez coś bardzo podobnego.
OdpowiedzUsuńBa, nadal przechodzę.
Masz rację, bezradność to coś strasznego...
Tysiące myśli na sekundę, ale żadna z nich nie jest w stanie pomóc drugiej osobie, choćby w małym stopniu.
Wiesz, jeśli teraz się nie układa, to znaczy, że czeka na Ciebie coś, przy czym poczujesz się naprawdę szczęśliwa.
Tylko bądź cierpliwa, a wszystko się ułoży, zobaczysz.
Oczywiście, zawsze będą jakieś nowe problemy, no ale kto w dzisiejszym świecie ich nie ma?
Problemy były, są i będą, i trzeba sobie zacząć z nimi radzić.
Wiem, że samemu jest trudno, nawet bardzo, ale to tylko kwestia czasu, a znajdziesz kogoś, kto Cię nigdy nie opuści i komu będzie naprawdę na Tobie zależało.
Btw., weszłam na Twojego bloga przez przypadek, ale muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał i byłoby miło, gdybyś informowała mnie o kolejnych wpisach. Jeśli to nie problem, oczywiście.
A no i zajrzyj jeśli masz czas: dizajer.blogspot.com :)
Mam nadzieję, że mój blog również Ci się spodoba.
No, to trzymaj się, cześć.
+Obserwuję.
http://www.youtube.com/watch?v=LVsrP9OJ6PA od tej piosenki wzieła sie nazwa bloga? super piszesz. bardzo doba notka. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, adres bloga odnosi się do piosenki Rona Pope :)
UsuńWnioskuję, ze byłaś w mojej głowie kilka miesięcy temu i spisałaś mi te wszystkie myśli po czym umieściłaś je tutaj.
OdpowiedzUsuńSłuchaj, byłam w takiej samej sytuacji. Kiedyś nikomu nie zależało, żeby się zadawać z kimś takim jak ja. Ba, nawet moja najlepsza przyjaciółka kopnęła mnie w dupę, po tym jak moje życie zaczęło się rozpieprzać. Wiesz jak to jest, jak stoisz samotnie pod ścianą i widzisz te wszystkie roześmiane twarze. Patrzysz na nie i patrzysz, masz taką cholerną ochotę być chociaż przez sekundę na ich miejscu.. To boli, popada się w ślepą beznadziejność i myśli się, ze to wszystko jest naszą winą. Ale tak nie jest. Nie myśl, że jesteś beznadziejna i że na nic nie zasługujesz, bo to bzdura! Nie być też zależna od innych, pokaż tej koleżance, że masz też swoje życie. Pogadaj z nią, zapytaj wprost czy ją to 'męczy', chociaż nie sądzę żeby tak było. Naprawdę. Może to tylko Tobie się tak wydaje. Kiedy jesteśmy samotni, samotność zaczyna nas połykać jeszcze bardziej z każdym dniem. Wiem co mówię. Moja sytuacja poprawiła się, bo postawiłam kilka razy na swoim, nie robiłam tego czego nie chciałam, żeby zadowolić innych, bo uznałam, że to bezsensu. Pomogło. Nie stój w miejscu, ale pozwól sobie na trochę życia, a nie ciągle sobie odmawiaj, z myślą, że 'tak by Ci się nie udało, bo jesteś beznadziejna'. Gwarantuje Ci, że nie jesteś. Masz w sobie na pewno kilka fantastycznych cech, które ukrywasz, bo się boisz. Ale niepotrzebnie, bo ludzie na pewno je pokochają. Więc głowa do góry, uśmiech na usta i działaj. :)