wtorek, 29 stycznia 2013

There is nothing to say


Czy można być samotnym nawet, gdy wokoło otacza nas tłum ludzi? 
Czy każdy człowiek jest samotną wyspą? A może wręcz przeciwnie – każdy ma swoją drugą połówkę, która może być niezauważona obok nas lub ukrywa się gdzieś na drugim końcu świata?
Czy każdy może kochać? A może miłość to nie stan, lecz umiejętność – albo się ją potrafi czuć albo nie? 
Dlaczego ludzie tak bardzo się od siebie różnią pod względem uczuć? Czemu jeden, gdy został skrzywdzony potrafi z uśmiechem wstać, otrzepać spodnie i wzruszyć ramionami, kolejny zamknąć się w sobie, a jeszcze inny udawać, że wszystko jest w porządku, gdy wewnątrz cierpienie rozrywa go na kawałki?
Czy raz straciwszy zaufanie jesteśmy w stanie obdarzyć nim kogoś innego? A może dziura zostanie w nas na zawsze, jak po brakującym narządzie, bez którego można żyć, ale nie pełnią siebie? 
Dlaczego dookoła jest tyle nienawiści, a ludzie są nią przepełnieni krzywdząc przy tym innych?
Czemu świat jest tak niesprawiedliwy? Dlaczego jedni mają wszystko, a inni nie mogą odnaleźć swojego powołania, talentu, cokolwiek, są ludźmi przegranymi? No tak - "nie ma ludzi przegranych czy bezużytecznych". Ale skoro "każdy jest wyjątkowy" to znaczy, że nikt nie jest? Bo czym na przykład jestem taka jedna ja, wobec miliardów ludzi na całym świecie? Brak mnie czy Ciebie nie zrobiłby żadnej różnicy. Jesteśmy jak pojedyncza kropla w oceanie.




Czyli przemyślenia z dupy strony. Chcę coś napisać. Stworzyć historię, przedstawić tyle uczuć jakie potrafią przepełniać na pozór zwykłego człowieka. Chcę umieć robić to tak, jak kiedyś. Ale nie potrafię. Po prostu nie umiem, kurwa mać. Idę liczyć matmę. 


 
James Arthur - Impossible

  

środa, 23 stycznia 2013

Sprzedawcy marzeń

Dawno mnie tutaj nie było.
Naprawdę chcę pisać regularnie bloga, jak potrafią robić to inni - ale po prostu brakuje mi czasu bądź weny. Chciałam dodać notkę sylwestrową, z podsumowaniem roku i "postawieniami", jednak zbyt trudno było mi pisać, starając się uniknąć nazwisk itd. Na czytanie także nie mam czasu, więc proszę - nie gniewajcie się, gdy komentuję Wasze notki tylko wtedy, gdy sama coś dodaję, dobrze?

 Co się u mnie wydarzyło? 

Zakończyłam pierwszy semestr III klasy gimnazjum ze średnią 4,26. Dużo się uczę, a przynajmniej udaję, że to robię. Zdecydowanie zbyt dużo myślę.
Zdałam sobie sprawę z paru rzeczy. Nie potrafię być taka jaka chcę. Nie mogę wiecznie moich problemów z brakiem przyjaciół zganiać na wygląd. Nie potrafię się zmienić na lepsze. Muszę nad sobą popracować, starać się. Chociaż trwa to już bardzo długo, wiecznie sobie coś postanawiam, a potem ignoruję to, teraz podeszłam do tego szczerze. Nie oszukuję sama siebie. To, że nie mam przyjaciół i nie potrafię ufać ludziom (nawet tym, którzy mówią, że mi ufają; tym, którym chcę uwierzyć i zaufać) nie jest winą społeczeństwa, ale tylko i wyłącznie moją i mojej głowy.

Pogubiłam się sama ze swoimi uczuciami. Ciągle płaczę - tylko szukam chwili, gdy mogę być sama i uronić łzy, które same cisną się do moich oczu, a razem z nimi setki emocji, myśli, uczuć... Co jest najlepsze? Że przy innych jest okej. W szkole normalnie się śmieję, ze wszystkimi. Wystarczy, że stanę w progu domu i już mam gulę w gardle. Potrafię nie spać po nocach, bo leżę w łóżku i płaczę. Jestem przepełniona nienawiścią do samej siebie. Nie daję sobie z nią rady i czuję, że nie dam. Na pewno nie sama.
Każdy kontakt z innym człowiekiem, jest niemym błaganiem o pomoc.

Czy mieliście kiedyś tak, że robicie coś głupiego, czego się wstydzicie? Coś, o czym nikt nie wie i nie może się dowiedzieć? Pomimo tego, że chcecie z kimś o tym porozmawiać to, po prostu, nie możecie...?
Jeśli tak - też tak teraz mam.

A Wy jak tam sobie żyjecie?

Myslovitz - Sprzedawcy Marzeń
Najlepszy polski zespół.




 wszystkie obrazki pochodzę ze strony tumblr.com